niedziela, 20 marca 2011

Nie lubię krajobrazów. Trzeba znaleźć odpowiednie miejsce, a tu już łatwo popaść w banał, a następnie czekać. Czekać na odpowiednią porę roku, na światło, na pogodę, na odpowiednie chmury i wreszcie zrobić zdjęcie oraz na koniec popracować nad nim w ciemni maskując 10 różnych obszarów albo zrobić to samo w fotoszopie. Można, w wersji dla niecierpliwych, od razu dodać sobie w fotoszopie chmurki a efekt będzie ten sam. I co? I dalej jest to tylko dobre zdjęcie ładnego miejsca. Ale nawet zwyczajne miejsca można sfotografować w niezwykły sposób. To co mnie urzeka, poza oczywiście pomysłem to dobre kadrowanie i przede wszystkim - minimalizm. Prostota.
 Alexander Sukhov


 
 Zdjęcia z bloga www.dezyne.de/thirtythr33/
Daleko tym zdjęciom do typowego krajobrazu, ale niosą ze sobą coś więcej niż tylko przedstawienie jakiegoś widoku. Podoba się? Zobacz też zdjęcia

 

 Zdjęcia z galerii garamonique


Erik Almas
Ostatnie zdjęcia przypominają mi pracę Hiroshi Sugimoto, która znalazła się na okładce płyty U2. Cały cykl to woda i niebo, linia horyzontu dokładnie na środku, żadnego punktu zaczepienia, a jednak każde z tych zdjęć ma inny charakter.
Sugimoto sukcesywnie tworzył serie obrazów, według wcześniej obranego planu i koncepcji. Podobnie jak wielu innych fotografików interesował się możliwościami fotografii jako medium, różnicą pomiędzy tym co widzi ludzkie oko a tym co "widzi" aparat. Chyba najbardziej znanym cyklem są zdjęcia sal kinowych. Czas naświetlenia każdego zdjęcia wynosił dokładnie tyle ile czas projekcji filmu w kinie. Przy tak długim czasie naświetlania w efekcie powstaje zdjęcie białego ekranu:
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz